wtorek, 15 marca 2016

2016-03-02 Gaviota czyli Lazurowe wybrzeże na Kubie

Już rozumiem dlaczego wielu ludzi którzy odwiedzili Kubę uważa, że wszystko tak jest. Powodem może być fakt, że odwiedzajac kurort all inclusiv nie wychodzą specjalnie poza niego bo i nie ma jak. Porównałbym to do ekskluzywnego getta. Rzeczywiście rozmach z jakim wykonana jest infrastruktura i jej funkcjonalność są istnie nie kubańskie. Prywatne plaże brak rdzennych ludzi na ulicach okalających kompleks hotelowy.
Marina w ktorej stanęliśmy dała nam schronienie na dwie noce, z których jedną nie zdążyliśmy zejść a drugą postanowiliśmy wykorzystać jako ostatnią na Kubie.
I tak się wszystko zaczęło rankiem od przestawiania łajby, gdyż nocą zajęliśmy miejsce na przeciw maszyny pracującej w porcie. Gdy wzeszło słońce i pojawiliśmy się na pokładzie grzecznie ukłoniliśmy się pracownikom, chyba pogłębiarki, i wymieniliśmy kilka uprzejmości. W trakcie tej rozmowy my nie wpadliśmy na pomysł zapytania czy im przeszkadzamy, a oni chyba też nie mieli parcia, bo nie wspomnieli słowem. Po krótkim czasie pijawił się bosman portu i poprosił o przestawienie naszej łódki do innego pomostu. Nasze kolejne kroki prowadziły ku plaży i morzu. Trochę trudno to zrozumieć mi samemu lecz tak się działo. Mieliśmy ochotę poganiać po piasku popływać i wygrzać na słońcu bez  ciągłej próby utrzymania równowagi.

Zaletą kompleksów all inclusiv jest fakt, że wszystko jest w cenie... Dla gości hotelowych. Choć i to nie stanowiło większego wyzwania. Po krótkich negocjacjach ustaliliśmy z barmanem, że dogodności związane z barem rozliczymy z kelnerem na zasadzie napiwków.
I tak pan kelner podaumował na ilościowo na 78 drinków (było nas sporo, chyba ze 8 osób😄). Całość wyszła po przeliczeniu Ok 1,50 pln na drinka.

Już z bardzo dobrymi humorami ppstanowiliśmy podbijać okoliczne (oddalone o 30-40 km) lokale w których bawią się Kubańczycy. I jak wielkie było nasze zdumienie i pozytywne emocje gdy dotarliśmy do lokalu o nazwie calle 62 Varadero, pod taką nazwą można odnaleźć wiele zdjęć. My aparatów nie braliśmy bo i po co. Fakt muzyki na żywo i tańców na ulicy sprawił, że na statku zameldowaliśmy się o 6 rano.
🎉


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz