niedziela, 20 marca 2016

2016-03-19 znaczy Kapitan

Jak powszechnie wiadomo świeżość to zmiany i takie zmiany lub taką świeżość wprowadza nowa ekipa pełna pozytywnych emocji energii i chęci do działania.
Po wyciągnięciu agregatu zajęło Ok 14 godzin aby doprowadzić go do użytku i uruchomić. Nauczyłem się nowej złotej myśli od moich kompanów nadchodzącego etapu,"statek zatonął, bo zapałki nie leżały na swoim miejscu".
Ta myśl przyświecała nam przez całą sobotę i niedzielę ( właśnie jest późny wieczór i siedzę sobie w pralni czekając aż ubrania robocze wrócą do stanu używalności. Cały weekend spędziliśmy na wyjmowania segregowaniu, układaniu, szkalowanie, szlifowaniu, malowaniu, kupowaniu, naprawianiu i już nie wiem ilu rzeczach i czynnościach związanych z przygotowaniem do wyjścia.
Niesłychane jak wiele rzeczy potrafi sie zmieścić na niewielkiej przestrzeni. Jak widać pogoda nie specjalnie nam pomaga, lecz nie można powiedzieć aby uniemożliwiała nam pracę. Ze strat w sprzęcie lub ludziach to dwie dziury w stopie po gwoździach i 2 stracone pokrowce na materace podczas prania całego wnętrza Zjawy. 
A tutaj już działający i uniezależniających nas agregat. Niesamowitym odkryciem dzięki Krzyskowi jest mega fajny przewodzący klej dwuskładnikowy, ktory posłużył nam do sklejenia szczotek w agregacie. Jak to robiłem to szczerze wątpiłem w sukces tej operacji więc zaskoczenie było o tyle większe.
Czas na dobranoc bo pranie dobiega końca tak jak niedziela, a jutro wcale nie zapowiada się na mniej intensywny dzień.
Dobranoc.




2016-03-16 Koguty z KeyWest

Po długim czasie dotarliśmy wczorajszego wieczora do Key West. Ku naszej "radości" stanęliśmy na kotwicy co oznaczało poranną gimnastykę. Dodatkowo postanowiliśmy widocznie oznaczyć 25 metr łańcucha. Jest żarówiasto pomarańczowy, a tak na prawdę okaże się jutro czy farba wytrzyma.
Wieczór był bogaty w rzępolenie na gitarze oraz męczenie harmonijki. Ta muzyka w połączeniu z naszymi aksamitnymi głosami i słuchem absolutnym, zapewne przez niektórych zwana kakofonią, dała nam wiele radości. Tym więcej, że odwiedził nas Paweł który pomógł nam rano dostać się na brzeg.

Mogliśmy uzupełnić niezbędne drobiazgi do kuchni w postaci pieczywa, które już częściowo uzupełnił Paweł przywożąc pieczywo na wspólne śniadanie. Na brzegu mieliśmy około godziny którą spędziliśmy na rowerach. Inny ruch niż na codzień powodował wiele uśmiechu i zabawnych sytuacji. 
Spowodowane one były między innymi kurami i kogutami biegającymi po ulicach.
Po tej krótkiej przejażdżce czas był wracać na łajbę, bo handszpak sam się nie obsłuży. Po kilku -dziesięciu, -set, ruchach kotwica grzecznie czekała na swoim miejscu na kolejne rzucenie, a my cieszyliśmy się drogą do Miami.

Teraz już tylko kotwica w Miami jutro wieczór i poątek z rana wejście w Miami River. Zostaniemy tam pewnie na 2 noce bo to czas zmiany załóg i przygotowań do skoku przez Atlantyk.
Na liście rzeczy do zrobienia do której szybciej przybywa pozycji, aniżeli jesteśmy w stanie eliminować doszedł przegląd tratwy ratunkowej. 
Dla uspokojenia, jeżeli u kogokolwiek pojawił się niepokój, dodam, że oddajemy ją do profesjonalnego serwisu.
Tymczasem noc gwieździsta nade mną i czas na drzemkę bo za chwilę wachta od 0-4. 


wtorek, 15 marca 2016

2016-03-12 Zmiana załóg

Nadszedł czas pożegnań ze starą załogą i czas poznawania nowych jej członków. Okazuje się, że na ten etap do Miami bedzie nas na pokładzie 7. Fura praktycznie gotowa na ten skok, tylko porozliczać marinę, nabrać lodu do pojemników i w drogę z samego rana jak tylko się da.

2016-03-13 nawoływanie dorszy

Nowa załoga bardziej niż dzielnie podchodzi do stawianych zadań. Każdy ochoczo wykonuje to co do niego należy i daje się odczuć duch współpracy. Wieczorem przy kolacji padł dowcip który na dość długo zostanie mi w pamięci.
Na kury nawołuje się cip cip, na koty kici kici. A na dorsze błaaaagh 😷.


I jak w przypowiastce tak wyglądała pierwsza noc. Podsumowując, jest już poniedziałek rano a zostało nas 3 do płynięcia. Póki co pod wiatr spinamy się na południe do KeyWest i mamy madzieję być tam we wtorek pod wieczór a może popołudnie.


2016-03-14 dzień "pi", i wachta marzenie

Dzień jak codzień rozpoczął się o północy  od psiej wachty. Godzina nietęgą bo od 0000 do 0400 gwiazd tyle co na lekarstwo, za to chmur i poprzecznej fali oraz wiatru prosto w twarz do woli.
Wachta ta okazała się też dla niekórych doskonałą porą na wabienie dorsza. I tak upłynęły mi 4 godziny na marzeniach aby wiatr trochę odkręcił lub falowanie ustało, no i aby odgłosy z burt i rufy zakończyły się, a amatorzy łowienia na zanętę mogli odpocząć.
Dzień jako taki minął spokojnie gdyż znalazłem chwilę na poczytanie i nadrobienie kilku wpisów.

Niestety po obiedzie a nawet przed nim mój kompan wachtowy tak rozlubował się w dokarmianiu fauny morskiej, że zaniemógł z wyczerpania. Tymsamym przyszedł czas na samotną wachtę do północy. Piękne gwieździste niebo rozpościerały się nade mną, a ja mogłem oddać się rozmyślaniu niezmąconym niczyją obecnością. To niesłychane jak wiele ciekawych myśli przychodzi do głowy gdy jest wkoło cicho o spokojnie. Niestety co jakiś czas w radiu zaczął pojawiać się komunikat o poszukiwaniu jachtu który zaginął w okolicy przez którą przechodzimy. Z powodu pięknie widocznego nieba lecz dużej wilgotności spadły widzialności. Uruchomiony radar od teraz był moimi oczyma do przodu i na boki. Nie przeszkadzało to jednak wlepiać wzroku w gwiazdy i snuć coraz to śmielsze plany.
Cała ta sytuacja sprawiła, że wachta upłynęła bardzo szybko i wręcz rozbudziła. Zamiast położyć się spać wziąłem do ręki książkę i dopiero ona sprowadziła do mnie sen.

2016-03-10 Tampa

Piękna marina. Właściwie to prywatne osiedle z Mariną. Westshore yacht club myślałem że takie miejsca to tylko w teledyskach a tu taka niespodzianka.
Zaskakujące były wieczorki, wesela na których nikt nie tańczył.
Lecz to nas mało dotyczyło, było sporo do zrobienia a czasu niewiele. Rozpoczęliśmy wykreślać rzeczy z naszej checklisty. Prace szły do przodu lecz nie w takim tempie jakiego byśmy sobie życzyli. Trzeba było wybrać się do sklepów a to kawałek i w każde miejsce na 2-3 autobusy lub taksówka. Policzyliśmy z załogą i stwierdziliśmy, że wynajem auta będzie bardziej ergonomiczny. I tak naprawdę 2 dni upłynęły nam na gonitwie za częściami, za sprężarką, zakupami na następny etap, odwiedzinami u celników i jeszcze kilku miejscach. 
Prawdą jest, że można tutaj kupić wszystko lecz każdą techniczną rzecz w innym sklepie. 

Wiele ciekawych pozycji i jeszcze ciekawsze miejsca gdzie sklepy marynistyczne mają wszystko ceny też mają amerykańskie.


2016-03-08 drugi poniedziałek w tygodniu, lub dzieńkobiet

No i on nadal trwa. Cały czas mentalnie jestem w poniedziałku mimo, że przed chwilą poszła w dół kotwica. Mateusz nie ma takiej zadowolonej miny a na pytanie dlaczego mówi mi, że zrozumiem rankiem.
...
I tak się stało właśnie zrozumiałem dlaczego stawanie na kotwicy choć romantyczne, bo zdała od lądu choć w blasku jego świateł to jednak poranek jest morderczy.
Przypomnę tylko, że kotwicę podnosi się ręcznie. A długość łańcucha na szczęście nie była zbyt duża. Mianowicie 35 metrów około wypuściliśmy. Handszpaka można używać jako narzędzia tortur nie tylko przez osoby trzecie. Chyba każdy kto tego próbował potwierdzi, że siłownia przy wyciąganiu tęczowym kotwicy to pikuś. 
Dotarliśmy do Fort Myers Beach, gdzie spptkaliśmy przemiłą obsługę przystani i mnóstwo studentów. Trafiliśmy na Spring Break 2016. Mogę tylko powiedzieć, że imprezy na plaży przy zachodzie słońca na taką skalę to jeszcze nie widziałem.

Po powrocie ze spaceru zostaliśmy poinformowani, że 3 osoby opuszczają pokład aby kilka dni podróżować na własną rękę. Co mam napisać, obyło się bez wylewnych pożegnań.

No i w drogę na północ do Tampy bo mimo, że pływy są tutaj małe to wystarczające aby nas unieeuchomić.